Sortowanie
Źródło opisu
Katalog zbiorów
(2)
Forma i typ
Książki
(2)
Dostępność
dostępne
(1)
wypożyczone
(1)
Placówka
Wypożyczalnia Dobczyce
(1)
Wypożyczalnia Stadniki
(1)
Autor
Piechowicz Stanisław
(2)
Rok wydania
1990 - 1999
(2)
Okres powstania dzieła
2001-
(1)
Kraj wydania
Polska
(2)
Język
polski
(2)
Odbiorca
Dorośli
(1)
Młodzież
(1)
Przynależność kulturowa
Literatura polska
(1)
Temat
II wojna światowa (1939-1945)
(1)
Temat: czas
1201-1300
(1)
1301-1400
(1)
1401-1500
(1)
1501-1600
(1)
1601-1700
(1)
1701-1800
(1)
1801-1900
(1)
1901-2000
(1)
1939-1945
(1)
2001-
(1)
Temat: miejsce
Ciecień (góra)
(1)
Dobczyce (woj. małopolskie, pow. myślenicki, gm. Dobczyce ; okolice)
(1)
Gmina Myślenice (woj. małopolskie, pow. myślenicki)
(1)
Grodzisko (woj. małopolskie, pow. krakowski, gm. Skała)
(1)
Raciechowice (woj. małopolskie, pow. myślenicki, gm. Raciechowice ; okolice)
(1)
Wiśniowa (woj. małopolskie, pow. myślenicki, gm. Wiśniowa ; okolice)
(1)
Gatunek
Informator
(1)
Opracowanie
(1)
Dziedzina i ujęcie
Geografia i nauki o Ziemi
(1)
Historia
(1)
2 wyniki Filtruj
Brak okładki
Książka
W koszyku
W Wiśniowej i na jej granicach - dawniej i dziś / Stanisław Piechowicz. - Wiśniowa : Nakładem Urzędu Gminy w Wiśniowej, 1998. - 197,[1] stron ; [8] kart tabl. : ilustracje kolorowe ; 21 cm.
Forma i typ
1 placówka posiada w zbiorach tę pozycję. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Wypożyczalnia Dobczyce
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 913(438) (1 egz.)
Książka
W koszyku
W Wiśniowej i na jej granicach dawniej i dziś / Stanisław Piechowicz - Kraków: Nakładem Urzędu Gminy w Wiśniowej ; COLONEL ; 1998 - 197, [3] strony, [8] kart tablic kolorowych ; ilustracje kolorowe ; 21 cm
[...] Wspomina świadek pacyfikacji StanisŁaw Piechowicz 12 i 18 września - dwie daty, dwie klamry: od euforii po rozbiciu przez partyzantów ze zgrupowania "Łysina" oddziałów niemieckiej żandarmerii na moście glichowskim do bestialskiej masakry ludności cywilnej w Lipniku i Wiśniowej. Zginęli wówczas mieszkańcy Wiśniowej, Lipnika, Czasławia, Węglówki i Smykania - 95 osób, w tym Bogu ducha winne dzieci (żeby wspomnieć półrocznego Jasia Warmuza z Wiśniowej, zabitego przez pijanych hitlerowców). Było 37 ofiar ze Smykania i Pogorzan. Od tamtych dni minęło 58 lat, ale apel poległych wciąż trwa. Żyją rodziny ofiar, których rany są nie do zagojenia. Żyją również cudem ocaleni świadkowie tragedii, a wśród nich człowiek, który ma obrazy tamtych dni pod powiekami. Niczym - jak pisał Krzysztof Kamil Baczyński - (...) szkło bolesne, obraz dni, które czaszki białe toczy przez płonącyce łąki krwi (...), _śni on na jawie tamte straszne obrazy. Siedzimy w domu wieloletniego dyrektora Szkoły Podstawowej w Wiśniowej Stanisława Piechowicza. Trudno uwierzyć, iż człowiek może aż tak dokładnie pamiętać to, co działo się przed ponad półwieczem... - A jednak - mówi z przekonaniem Piechowicz - te wydarzenia pozostały we mnie. Mówiąc inaczej, one rosły wraz ze mną - we wrześniu 1944 r. miałem 10 lat. Proszę mi wierzyć, mniej pamiętam ostatnie lata niż te wojenne. To zostało niesamowicie skondensowane, a ponadto ja sam nie chciałem się tych obrazów pozbyć. Mimo okrucieństwa, mimo tragizmu. Słuchając wspomnień 68-letniego dzisiaj Stanisława Piechowicza miałem wrażenie, jakbym zasiadł w kinie i kadr po kadrze oglądał obraz tragedii. Z długiej "projekcji" wybrałem dwie sekwencje. - W czasie II wojny światowej wraz z rodzicami_mieszkałem w Komornikach, na skraju wsi, blisko Raciechowic - wspomina Piechowicz. - Mama Maria wywodziła się z Lipnika, tata Ignacy - z Raciechowic. 12 września, kiedy rozgorzała bitwa na glichowskim moście, spotkałem po południu, ale w trakcie bitwy, partyzanta pytającego o Niemców. Tym człowiekiem był "Żółw", czyli - jak się potem dowiedziałem - Franciszek Mróz ze Skrzynki, który w 1950 r. został skazany na karę śmierci za współpracę z Leszkiem Miką z Gruszowa, pseudonim "Wrzos", i wyrok ten wykonano. Wówczas takie były dni, że na warkot niemieckiego samochodu uciekali nie tylko ludzie, ale i ptaki nawet. - Rankiem 12 września - kontynuuje Piechowicz - jeszcze przed bitwą widziałem w Raciechowicach - bo tam, w dworze u Rouppertów, pracował mój tata - Edwarda Kiełbusa, pseudonim "Grot". Pamiętam dobrze, że wypadł mu wówczas z kieszeni pistolet, a on się speszył widząc, że kilkoro małych dzieciaków zobaczyło broń. Zginął on kilka godzin później w czasie bitwy, której odgłosy docierały do Raciechowic. Słychać było strzały, uciekliśmy więc z mamą spod dębiny. Kiełbus dostał 7 kul w nogę, zginął nieco z boku mostu w Glichowie, pod gruszą rosnącą do dzisiaj. - Między 12 a 18 września trwała pacyfikacja Wiśniowej i okolic, działy się wówczas rzeczy przerażające, strach był dojmujący. Kilka tysięcy rozbestwionych Niemców, poirytowanych istnieniem Rzeczpospolitej Raciechowickiej, wszystkich i wszystko naokoło niszczyło. Sześć dni po masakrze, dokonanej 18 września, rodzice postanowili pójść do Lipnika, do krewnych mamy. Z Raciechowic do Lipnika ścieżkami jest jakieś 6-7 km. Mijając most w Glichowie - była wówczas słoneczna pogoda - widziałem brzegi rzeki zryte pociskami: wyglądały, jakby przed chwilą przeszło stado bydła. W potoku płynęła woda z krwią, kałuże krwi były jeszcze na kamieniach, natomiast poręcze mostu - strzaskane przez pociski; podobnie jak porastająca brzegi olszyna. Z rodzicami doszliśmy do Lipnika, z którego zostały jedynie dymiące ruiny. Mama miała tam rodzinę, ciotka i wujek jakimś cudem przeżyli ten pogrom. Pamiętam to doskonale - mieszkali w piwnicy wykopanej w ziemi, obok postawili szałas, bydło pasło się pod drzewami. W tych szałasach, stawianych w pośpiechu z ocalałych kawałków drewna, kamieni i gałęzi, ludzie mieszkali razem z ocalałymi krowami, które żywiły i dawały ludziom ciepło. Pamiętam dopalające się zgliszcza, czuję ten swąd. Ja w tym zdemolowanym Lipniku znalazłem w zgliszczach - jak mi się zdawało - wieczne pióro. Schowałem je do kieszeni, ucieszony, ale zobaczył to "pióro" starszy ode mnie kuzyn i wyjaśnił mi, że to niemiecki zapalnik od granatu... - Niemcy w tamtych dniach zgotowali na tym terenie piekło - konkluduje Stanisław Piechowicz. - Przez całe moje późniejsze życie - a 44 lata przepracowałem jako nauczyciel historii - ta pacyfikacja rosła ze mną. W żaden sposób nie mogłem się pozbyć wspomnień. Stanisław Piechowicz, zaspokajając nie tylko swoją historyczną pasję, przed czterema laty wydał książkę "W Wiśniowej i na jej granicach dawniej i dziś". ANDRZEJ DOMAGALSKI. [https://dziennikpolski24.pl/ptaki-uciekaly-ze-strachu/ar/2340554]
Ta pozycja znajduje się w zbiorach 2 placówek. Rozwiń listę, by zobaczyć szczegóły.
Wypożyczalnia Dobczyce
Egzemplarze są obecnie niedostępne
Wypożyczalnia Stadniki
Wszystkie egzemplarze są obecnie wypożyczone: sygn. 94(438) Czytelnia (1 egz.)
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej